w… Trzęsaczu
w… Tr z ę s a c z u Z dala od brzegu czerwienią lśniący stanął BOŻY DOM Nikt nie przypuszczał wieków temu osiem, że do wsi może wkroczyć morze… … Języka fal nie rozumiał i kościół nie rozumieli też i ludzie To król Bałtyku upominał się o chrześcijańską Zosię To nie były już żarty... Toczył się bój zażarty Kościołowi groził kataklizm… Biły fale Ubywało nabrzeży Wiosenne sztormy kąsały klif „ klif płakał ” … Ustępowała ziemia Zjeżdżały drzewa Pękały ceglane mury Nadciągały nad Trzęsacz nad świątynię najczarniejsze chmury Kościół się zbliżał do urwiska… A morze dalej i… dalej Kroczyło, szumiało mówiło językiem kipieli Nieubłagane modlitwą „ głaskało ląd” Rozwichrzone fale odsłoniły fundamentu skraj… Morza szum tłumił głos pastora Fale zagłuszały kazań sens tłumiły i ludzkie nadzieje… Na oczach wiernych mocowały się – światy dwa NIEBA wysokiego z nieokiełznanym MORZA żywiołem A b...