w… Trzęsaczu
w… Trzęsaczu
Z dala od brzegu
czerwienią lśniący
stanął BOŻY DOM
Nikt nie przypuszczał
wieków temu osiem,
że do wsi może
wkroczyć morze…
… Języka fal
nie rozumiał i kościół
nie rozumieli też i ludzie
To król Bałtyku
upominał się o chrześcijańską Zosię
To nie były już żarty...
Toczył się bój zażarty
Kościołowi groził kataklizm…
Biły fale
Ubywało nabrzeży
Wiosenne sztormy kąsały klif
„klif płakał ”…
Ustępowała ziemia
Zjeżdżały drzewa
Pękały ceglane mury
Nadciągały
nad Trzęsacz
nad świątynię
najczarniejsze chmury
Kościół się zbliżał do urwiska…
A morze dalej i… dalej
Kroczyło,
szumiało
mówiło językiem kipieli
Nieubłagane modlitwą
„głaskało ląd”
Rozwichrzone fale
odsłoniły fundamentu skraj…
Morza szum
tłumił
głos pastora
Fale
zagłuszały kazań sens
tłumiły i ludzkie nadzieje…
Na oczach wiernych
mocowały się – światy dwa
NIEBA wysokiego
z nieokiełznanym
MORZA żywiołem
A bezsilni ludzie?
… może tak być musi
Widać tak trzeba
… taka chyba wola nieba
Nie rozumieli
Czemu zachłanne morze
bez końca brać może i może…
Jeden krok, drugi krok
i tak rok, w rok
Część fundamentów
… wisiała nad zboczem
Nie myślał lud
temu osiem wieków,
że morze – tyle wziąć może…
O, zgrozo!
na oczach mokrych
od łez
od piany
spływały do morza
świątyni ściany
Ojciec Zosi
nie ustawał w
swoim dziele
Rzucał mocarz z głębin
hufce kolejne – zadziorne
Zbliżały się fale upiorne!
Przelewała się goryczy czara
Odpływała ludzka wiara
Z przerażeniem patrzyli
…na siłę morza
Kolejne pokolenia słuchały
opowieści z dawien dawna
co może zrobić – morze…
Spracowane przez wieki
widziało rychłe zwycięstwo
Wiernym brakowało już
… wiary często
Serca płakały…
Nie uda się wygrać z żywiołem
Uparte morze
zbierało żniwa kolejne
W spienionych falach
nurzały się
poszczerbionej świątyni
fragmenty
Zatopione ściany
Zapadały się w piach…
… tryumfował król Bałtyku?
A dzisiaj? – a dziś?
Nie dać ocalałej ściany
przysypać
piaskiem niefrasobliwości…
Zdzisław
Skibicki 19.09.1999 r.
Komentarze