Żar z nieba
Żar z nieba Nie celuje, nie namierza Leje Wszystko mdleje Strzela na oślep Razi promieniami Trafia z zamkniętymi oczami Pewny swego Jakkolwiek będzie – trafi Grzeje niemiłosiernie Znowu uderza bezbłędnie Obezwładnia Wyschnięte oczy miast Rozgorączkowany asfalt Oburącz chwyta za stopy W zatęchłych zakamarkach ulic Gęstnieją oddechy... Macham z rezygnacją białą chusteczką Nie mam już niczego na swoją obronę Może jedynie odblask fali Rysującej aksamit piasku Westchnienia głębin Zmysłowego zapachu bryzy Bezrobotne jęzory chłodu Zawisły w powietrzu Znudzone jak mops czekaniem Liżą własną Niecierpliwość Przeistoczenia... ...