Trzygłowski kalejdoskop
Trzygłowski kalejdoskop
Nad jeziorami
Kto
się przygląda w jezior toni
Powiesz
co widzisz i o czym wiesz
… to
korony nadbrzeżnych drzew
I
pałacu na wschodnim brzegu
–
dwie z wież
Rzędy
trzcin, zapach sitowia,
mostki,
kładki, kępy krzaków
to
świat swoich i obcych
–
zapalonych rybaków
Tu
się doprawdy dobrze wypoczywa
a
jak szczęście rybakom dopisze
to i
taaaaką rybę podrywa!
To już jesień
Na
gałęziach i w kominie
Wiatr
swoje melodie wygrywa
Nieubłaganie tarmosi gałęziami
Liści
na drzewach w oczach ubywa
Tańczą,
wirują ku ziemi
…
letnimi wspomnieniami
Dym
się wije daleko
To
widomy znak – kartofle kopią
Łęty
palą i coś sobie pieką
Wiatr
i deszcz, deszcz i wiatr – płaczą
w
szyby namiętnie kołaczą
Po parapetach
i szybach deszcz dzwoni,
z
nieba kropla, kroplę coraz szybciej goni
Któż to taki idzie?
Co
się wsłuchiwać w szum deszczu lubi?
Iść
miedzami we dwoje – Terenia wspomina
…
bywało tak w Błażku, w kapturze, w deszcz
Toć
to z lat młodości – pamiętam jak dziś
…
najcudowniejszej emocji dreszcz
Deszcz
i dwoje nas. Dwoje nas i…
W
przypałacowym parku, w alejach, przy szkole
pac,
pac! padają z hukiem na ziemię kasztany
Pękają
im kolczaste powłoki
patrzą na nas ciekawskie – dojrzałe, brązowe oczy
Pospieszalscy
Z nastaniem wiosny działkowicze
pędzą na wyścigi, kto pierwszy – w pole
… o wysokich plonach śniąc
Nocami pospieszalskich boli zaś
głowa
czy aby to ciut nie za wcześnie…
Czy nie spadnie jeszcze śnieg
i słupek rtęci
… na długo poniżej zera?
Lądują
Pływać w powietrzu to my możemy,
… co najwyżej we śnie
Na lecące ptaki patrzymy z zazdrością,
dzięki swoim skrzydłom
i powietrznym prądom
… zmierzają ku cieplejszym lądom
Powracając wyhamowują wreszcie
długi lot, tu nad trzygłowskimi jeziorami,
urokliwymi, śródpolnymi oczkami
Lądują na wodach – białe samoloty
prują gładkie fale jeziora
stawiając pod kątem stopy
Co na osiedlu, w przedszkolu?
Koło kapliczki skręcając z szosy
samochody dostawcze wiozą
nocną pracę piekarzy
… kosze pyszności, świeżości
Dokąd? – do kiosków dwóch
Tu od rana (co dnia) trwa już ruch
Jest wszystko o czym ciało pomarzy
Gdzie stawialiście pierwsze kroki?
… w przedszkolu!
Prawdę mówią on i ona
Dzisiaj dla wielu po nowemu
Pierwsza szkoła to grupa zerowa
Z języka mieszkańców trudno wyrugować ten czas
Osiedle i przedszkole to jak siostra i brat
Tu obok ronda – miało swe przedszkole, przez wiele lat!
W szczycie (od boiska) biblioteka siedzibę swą ma
Najmłodszych czytelników – do stoliczków zaprasza
Młodzież i starsi znajdą tu pozycje poważne
Trafić też mogą przypadkiem na… kruka białego
Albo sięgnąć po szkolną literaturę
Ta cuda czyni – zmienić potrafi naturę
Obok siebie pomieszczenia dwóch straży
Tej – medycznej i syreny alarmowej
By nie uśpić swej czujności
… zabawiają się – towarzysko
Grasz w zielone? – gram,
Masz zielone? – mam
(…)
– dochodzi zza ścian
Ciepłem otula budynek cały
kotłownia gazowa
… jedna sosna
I wzdłuż ogrodzenia
świerkowy„ las”
… idzie nowe
Światłowody, gazowody
To od lat kilku osiedlowe wygody
Postęp „wysłał” – kotłownię na
emeryturę
… naszą poczciwą, ciepłą rurę
Odrestaurowany BIAŁY DOM
Ma znowu… „ciepłem grać”
Młodzież wyziębniętą –
„kulturalnie ogrzewać”
Gości przyjmować w swoich podwojach
I bawić, bawić – do białego rana
Straży, co nierzadko na sygnale
Do pożaru musi gnać –
wygospodarować
i… zafundować, niech przestanie i… nie płacze
Zamiast namiastki kolejnej, dać
garaż prawdziwy
Skończyć trwające –
funkcjonowanie... tułacze
Ptaki
polskiego krajobrazu
Niechciana kotłownia nie mogła
dalej
ot, tak bezużytecznie stać
Obok pozostał jej komin wysoki
Mogą go sobie boćki
– jeśli tylko zechcą… brać
Nie przypominajcie!
My wiemy – kalendarzowa wiosna
Już lecieć czas…
Polska – bociania ojczyzna
Swoje dzieci od dawna przyzywa
Pamiętamy, pamiętamy
Tam, jak co roku oczekują nas
Zadzierają głowy – gospodarze i
dzieci
Wypatrują, czy ich bocian z żoną
już leci…
Na klekotliwej naradzie
Ofercie trzygłowskiej orzeczono
– tak!
Na takiej wysokości – gniazdo
założyć może
… tylko odważny ptak
Terminy biologiczne i
meteorologiczne
W daleką podróż „wyganiają” nas…
A tu co znowu???
Słyszycie nad Irakiem wojna
trwa!
Czarna sadza z szybów fruwa
Ach, ach! – lecieć strach…
Jak lotnicy będziemy swoich
… eskadrami wypuszczać
Może przelecą
O rozsądek i pokój
z całych sił klekoczemy
Niechże liczy się i głos nasz…
Ludzie – usłyszcie nas!
Aspiracje…
Kopią piłki w pocie czoła
„Błękitni” – duzi i mali
Wierni kibice nowe ławki dostali
Teraz paradnie – siedząc
nareszcie
Dalej będą swych orłów – do boju
Do sportowej rywalizacji
… kulturalnie – dopingowali
Dobra gra w środku pola
Precyzyjne dośrodkowania
To stara jak świat metoda
… na fantastycznego gola
I okazja do świętowania!
Marzą kibice by ich czarodzieje
Coraz wyżej i wyżej
Po tabelach się wspinali!
Żółte pola…
Skiby w polu – tu i tam
przewraca
Od lat… nie Polak
Jako właściciel i gospodarz
Żółty rzepak, żółte pola
Po horyzont miodem pachnie
okolica
W czerwcu, maju…
Wkoło coraz to bajeczniej
Czujesz się – jakoby w… raju
Uwijają się tam brzęcząc
Robotne pszczoły
Jak rolnik dawniej
Urobek znosząc
Do ciasnej, ale własnej
Za to zawsze swojej!
Spośród gamy innych
… „kolorowej stodoły”
Wzdłuż łanów zbóż – dywany
żużlowe
To nie tylko… drogi dojazdowe
To przede wszystkim – dla
chętnych
… ścieżki zdrowe
Ciekawe trasy rowerowe
Tu, mówi las!
Trzygłowskie lasy – zapraszają
Otwierają na skrajach drzwi
Wejdź gościu miły – latem czy
jesienią
Powita cię – godna świta
Dorodna jagoda, grzyb, sarenka i
dzik
Z wilgotnej plątaniny, pajęczej
pracy
Grzybiarz przeciera twarz – raz
po raz
A miało być…
Zawitać do nas miał (bo i chciał
)
Już dawno wielki świat
Za ogródkami
miały być… golfowe pola
Przystąpiono z rozmachem wielkim
Do remontu… północnej strony
pałacu
Zabiegano o dotacje
Czyniono innowacje
Odrestaurowane skrzydło
– zamierzano przeznaczyć
… na hotel zachodnim turystom
Po wzgórzach, pod lasem
Tam, właśnie, to tam zamiast
… długowełnistych owiec stad
Toczyć się miały już, już, już…
Do dołków – białe, karbowane
piłki
Zawodnicy mieli „ wywijać”
kijami
Najcelniej uderzać!
Błagalnym spod daszka wzrokiem
… za lotem białej podążać
Innym „ gotowano” – zwiedzać
okolice
Wypoczywać
Ciało w saunie relaksować
Foldery miały uroki trzygłowskie
oferować
Pewnym krokiem w…
XXI wiek
Potykając się niezmiennie przez
lat wiele
Dalej – bez zbytniej już nadziei
Chodziliśmy wyboistym poboczem
szosy
W dni powszednie i niedziele
Pod koniec ubiegłego stulecia…
Ku radości trzygłowian
Planom budowy chodnika
… nadano właściwy bieg!
Jak historycznej miejscowości
przystało
Godnie weszliśmy – wielce
zadowoleni
… chodnikiem nowym – w nowy
wiek!
Dęby Trygława
Przy korcie, na szosy szczycie
Rosną okazałe dęby
Baczą na wszystko należycie
Z ich konarów i dziupli – nocami
Pohukują puchacze z sowami
Wokół szkoły…
Na rozdrożu – w środku wsi
„Rozsiadała się” z biegiem lat
Ponad półwieczna szkoła nasza
Już z daleka widać jej ścian
… kraciastą twarz
Na wpół czasem śpiące
W śnieżyce czy deszcze
W takt stukotu kół,
… drzemiące jeszcze
Jadą dzieci z wielu wsi
do trzygłowskich szkół
Wyjazdy na konkursy, zawody
Reprezentantów naszej szkoły
To kolejne – za zwycięstwa
Puchary, medale, dyplomy
Cóż to za „Tajemniczy Ogród”
Wyłania się spoza żywopłotu
Jego utrzymanie jak widać
Nie sprawia dzieciom kłopotu?
A radość – jaka wielka…
Kiedy to tu, to tam
Bez szumnych zapowiedzi
Spośród kamiennych głów
Po nocy z ziemi wytryska
… królewicz – wśród białogłów
Patrz, patrz!
Już się uśmiecha buzia iryska
Spod szkoły – każdego poranka
Do miasta jedzie – po mądrość
głębszą
Kasia, Basia, Terenia, Ania,
Hanka…
Wśród śmiechów i żartów
Przestępują z nogi na nogę
Oczekują pomarańczowych gimbusów
Albo… wielkiej urody autobusów
Rozmowy, rewia mody…
Wreszcie wynurzają się zza
górki!
No, to teraz – zawody!
By lepiej się
żyło nam…
Wielu absolwentów dawnych ósmych
klas
Nie rzuciło książeczek w kąt,
nie poszło w las
Zdając matury, kończąc wyższe
uczelnie
Myśleli, obce będą nam –
kielnie…
Przypatrzmy się ze współczuciem
i troską
Jak na trudnym rynku pracy
Szczęśliwie ją znajduje
przeciętny Ignacy
Jak… nie radzi sobie młode
pokolenie
Jak… sfrustrowanych – zastępy
rosną
Jak „ radzi sobie” pokolenie
Co niedawno weszło z
przerażeniem
… w dorosłe życie
A żyć chciało – na koszt własny
Bez łaski niczyjej
Po ludzku…
Ot tak, po prostu – należycie
Unijne idą – nowe…
Nadzieją przeplatane czasy
Pracowici, wykształceni
… będą w cenie
Zatrudnienie znajdą wreszcie
Ci, którym przed laty – obce
były
… dłuuuugie wczasy
Przekonują eurosceptyków
Los wasz, odmieni się w mig
Szybciej niźli – muchy bzyk…
Teraz Polska i tęskniące kraje
Do tej – wspólnej Europy gnają
A ona z geograficznym jej środkiem
(ów fakt już w 1775 r.
dowiedziono)
… w S
u c h o w o l i na Podlasiu
Całkiem dobrze się ma…
To dokąd, to dokąd
To wszystko tak gna?
Kiedy to Polska – właśnie
Nie kto inny – środek jej ma…???
Spotkanie z tobą już bliskie…
Zjednoczoną – wielką
(jak w piosence) – wspólnym
głosem
Zawołamy „Europo witaj nam”
Daj nam jednak godnie żyć i
pracować…
Swoje zdolności (dla własnego
spełnienia)
I wyższych celów – akuratnie
spożytkować!
Viburnum
Ekspedientkom z „ Kaliny” niech się darzy
Klient, kupujący co się mu
tylko… zamarzy
Ewenementem wśród sklepów na
wsiach nie jest
Wie, do czego służą pod ladami…
zeszyty
Sklepowe z „ Kaliny” niczym
dobrotliwe Aliny
… litość mają i gest
Jak klienta uszczęśliwią –
radośnieją im miny
Egalitaryzm* chybaby najlepszym
rozwiązaniem był…
Wtedy człowiek przed człowiekiem
swej biedy by nie krył
Kościół…
XIX – wieczna świątynia, w
dniach – szczególnych
Donośnym dźwiękiem dzwonu
… zaprasza i wiernym przypomina
Przyjdźcie do mnie…
Dobra łaska z nieba spływa
Prawie wokoło nowym płotem
ogrodzona
Przy wejściu dwujęzyczna –
tablica pamiątkowa
PAX VOBIS
KU PAMIĘCI WIELU POKOLEŃ
NIEMIECKICH TRZYGŁOWIAN,
KTÓRE
TUTAJ ŻYŁY I BYŁY SZCZĘŚLIWE,
Z ŻYCZENIAMI SZCZĘŚCIA DLA TYCH,
KTÓRZY DZISIAJ MAJĄ TUTAJ SWÓJ DOM
TRZYGŁÓW
8. IX. 2002 R.
Tu spotyka się przeszłość z
teraźniejszością
Dawni mieszkańcy i ich dzieci
Przyjeżdżają z sentymentem
zobaczyć
Co po latach w ich młodzieńczych
stronach
I ziemi ojców – do dzisiaj
ostało?
Co popadło w ruinę?
A… co też nowego – pięknem
świeci?
Ale to już
było…
Do lat 70 – tych Trzygłów tętnił
życiem
Mocniej zresztą niż dzisiaj…
Tu mieściła się administracja
terenowa
Ze światem spod nr. 22 łączyła poczta głosowa
Baczne oko miała miejscowa
milicja
O zawrót głowy starało się kino
i… młyn
Obracały się młyńskie koła,
mełły mąkę
Biegły, biegły wkoło pasy…
Przyprószyły się (kiedyś młodym) włosy
Na nic się zdały krzyki wniebogłosy…
Popłynął czas, popłynęły łzy
Odjechały urzędy aż... trzy
Odpłynęły czasy bez pośpiechu
Sąsiedztwa, śpiewów na ławce,
wesela…
Aha! – kiedyś
to byłem chwatem…
Bezrobotni z okolicy
Już się widzieli jako przyszli
pracownicy
A gdzież mieli pracować?
Gdzie budżety rodzinne
reperować?
Tam właśnie – jak w… piosence
„We młynie, we młynie mościwy
panie”
Tak, w tym samym, o którym tyle
Dobrych słów płynie…
Nim go do nowych zadań
wyszykowano
(miał być filią szczecińskiej
Dany*)
Wiele sił własnych i środków
zainwestowano
Już było wszystko – wewnątrz
I na zewnątrz na tip – top
A tu dotarła hiobowa wieść…
STOP!
Rozjechały się, rozwiały – takie
plany…
Zmarnowano wysiłek, pieniądze,
nadzieje
Przez kolejne lata – obiekt na
cacy
Nie terkotał, zabrakło… dobrego
bacy
Dzisiaj po latach jawnej
dewastacji
Przez oczodoły bez szyb
… na przestrzał widać – świat
daleki
Ogołocony, bezwolny, straszy
swoją niemocą
Już koła, pasy nie łomocą…
To o nim mówiono w okolicy od
lat
Zawsze nam zmiele – nasz
ubielony chwat
Dom numer 5…
na 5!
O, jest i radośniejszy obraz!
KALEJDOSKOP ZATRZYMAJMY!
Widać gospodarz wyobraźnię i
zacięcie ma
Alejki, przez oczka – mostki,
krzewy, rabaty
Chwalmy się – na początku wsi… dobrym wejściem
Schludnie zagospodarowanym pod
nr. 5 – obejściem
Niepowtarzalny ma… smak
A czyż to nad nim inne
przepływają obłoki?
Wszyscy w Trzygłowie trzymać –
tak!
Rzuć okiem – za płotem… miłe
widoki
W skali do… jedenastu –
dajemy„5”
Można…
bez rąk i głów?
Po lecie jak wiecie z wizytą –
wpada jesień…
Jesień złota pani, z lekka krasi drzewa kolorami
Na początku jeszcze łaskawy
drzewom wrzesień
W listopadzie to już świecą
bezlistnymi konarami
Potem Trzygłów otuli… mądra zima
Do myślenia zapędzi w długie
wieczory
Jeśli nie wypad na narty – to…
dialog zażarty
Ze snucia odważnych wizji –
zwolniony tylko chory
Oderwij się od telewizji!!!
Nie drgnie z posad wieś
Nie wystarczy Darek, Piotr i
Grześ
Musi być więcej nas – niż trzy
głów!
Obraz piękny
budować – to wyzwanie… dla wielu głów
Będzie więcej
działania – a w to wierzę… niż tylko słów
Egalitaryzm*- (fr. egalitaire –
dążący do równouprawnienia) pogląd
społeczno – polityczny
głoszący,że podstawą ustroju
winna być zasada równouprawnienia obywateli pod względem
ekonomicznym, społecznym,
politycznym.
Dana* - Zakłady Przemysłu
Odzieżowego przy ul. Wyzwolenia w Szczecinie
Dla porównania spostrzeżeń wybierzmy
się na rekonesans z magicznym instrumentem
za lat kilka (naście,
dziesiąt)!
Zdzisław
Skibicki 3. głów, 2003
r.
Komentarze