A wszystko takie…
A wszystko
takie…
Już się ku końcowi
wakacje miały
Dróżką bieżał – człowieczek mały
Na nóżkach 4. letniej Kasieńki
Dobrane akuratnie sandałki
Pospieszały do babci Marysieńki
Dziwią się oczęta
Takich ogrodów nie ma u nas…
I tu, i tu kwitnące łany
Mówią o nich z dumą gospodarze
To nasze… tytoniowe lasy
Nasze... jesienne
Naszej pracy... hajsowe czasy
Dróżka nie szeroka – wąska
Wije się między polami
Między kolonistów domostwami
Niczym chyża żmija
Co
się i pręży, i zwija
Niczym boa – wąż
Niczym w łąkach
Biebrza
… co urokliwie me – an – dru – je wciąż
Jak tu dojrzeć
Babci domurackiej próg?
Czy rankiem w oddali, w maglinie
wieże kościoła w Sztabinie
Nad rzeką... rozczochranego łosia
Czy spowity mgłą stóg?
Oczy tak by chciały…
Chciałby człowieczek mały
Już wiem!
Usiądę na ramionach taty
Dojrzę z wysoka
… krajobraz bogaty
Zdzisław Skibicki Domuraty n. Biebrzą sierpień, 1982 r.