W sobotę to było…



W sobotę to było…
W kominie... skaranie
             słyszałem wichru granie
Za oknem
            bez przerwy wył
Szarpał liściem…
            oj, niechcianym... gościem był

Już nie zielenieją jak wiosną
            kulą się biedne z niemocy
Żółcieją, purpurowieją
            Nie ma dla nich
            … ni krzty litości

Wirują ku ziemi…
pac, pac! – kolory, kolory
Przez ogołocone konary
śmiesznych drzew – bez liści

Łypie świat niedoskonały

            O, znowu pada…bach, bach!
            Nabierają krople rozpędu
            namierzają uderzenia w lica blach
            Po szybach łzy spływają

Deszcz zacina!
bębnią krople w dach
Momentalnie stają duże
coraz to większe kałuże

            A  jak się ma wiatr ?
            dalej dmie, uderza, straszy…

Tereniu  może wiesz 
kto brzozom w sobotę
… rozczesywał włosy?

            A wiem, wiem
            to ten fryzjer wiatr
            Widziałam…

                                                           Zdzisław Skibicki   Trzygłów, listopad 1999 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Raport po… dekadzie

HISTORIA TRZYGŁOWA W KOLEJNYCH DNIACH DATACH I FAKTACH SPISANA