To nie była NIEDZIELA…
To nie była NIEDZIELA…
córuni – Kasiuni i Darciowi
Synuś od zawsze był z nami
Czas do przodu darł wtedy susami
Darek ponad pięć miał już latek
Mieliśmy już sporo dziewczęcych
szatek
I to tych, tych niezgorszej marki
Myśleliśmy o córeczce – do parki
Daruś oczkiem był –
naszej rodzinki
Razem czekaliśmy
narodzin dziewczynki
… móc u krótkiego kucyka
– uczepić spinki
Nad pokrętnym biegiem Regi
Radość nasza sięgała po jej brzegi
Urodziłaś się w Trzebiatowie
Każdy trzygłowianin to wie
… nasze szczęście wyczekiwane
Daruś określił – szczęście rumiane
Male miałaś rączęta
Pulchne miałaś nożęta
Poznawałaś otaczający świat dobra i
zła
Czym bywa uśmiech, gdzie jest
rodzina twa
Skąd wypływa łza
Czym jest troska mamina
Życie twe na początku
Nie wymagało pośpiechu,
rozsądku
Nie obawiałaś się… ciemności
Samotnego w domu zostawania
To był czas pytań i
pytania
Co tam jest wysoko?
Co tam leży głęboko?
Tajemnice rozwiewałaś w
mig
Pytania co, gdzie,
kiedy?
Kto tu schował tyle fig?
… dlaczego i jak?
Ułatwiały szpugowanie…
głębi szaf
Po latach kreślisz już sobie sama
… cele znacznie wyższe
Nie stracić w biegu… najważniejszego
Dlaczego, po co?
I jak … działa ten
świat?
Urodziłaś się w mroźny wtorek
Na Redze tu i tam był lodowy korek
Zdzisław
Skibicki Trzebiatów – Trzygłów luty,
2004 r.
Komentarze