Fale, żale, fale
Fale, żale, fale
(pamięci ofiarom tsunami)
Morze spokojne
Morze jak kryształ czyste
Morze przyjazne… jak dnia każdego
Zapraszało
Słonko nie próżnowało, od rana grzało
Kto by pomyślał…
Cud woda, sielskie plaże
Mili turystom gospodarze
Słoneczko
nie skąpiło promieni
Przybywali
amatorzy kąpieli
Wielu
inaczej myślało się pławić
Na
werandach, na plaży - woleli
… przy
dźwiękach tutejszej kapeli
Ci co… fale –
spostrzegli
Z brzegu, spod parasoli, z oddali
Darli się wniebogłosy
Uciekajcie, uciekajcie!!!
Pomieszały
się naraz tony
… różnej skali
Dźwięki krzyków, muzyki, fali
Za niepozorną, ale inną – płaską wcale
Sunęły ściany
spienione – niebywałe
Na
oczach obserwatorów
Tam z
dala od plaży – w wodzie
Trwał „ mecz”
Niemiłosierna
rywalizacja
Tych
przerażonych w biegu
I… złowieszczych fal
Przesuwały się przed ich oczyma
Klatki niechcianego
… filmu katastroficznego
Widzieli… dantejskie sceny
Kto się
obejrzeć zdołał
Kto
zrozumiał krzyki
Kto dostrzegł fale – w zabaw szale
Pędził teraz do zbawczego brzegu
Byle szybciej!
Byle dalej od żywiołu!!!
Tsunami pogrzebało – bez pytania
… swoistym rytuałem
Wodą i
ziemią, i… wszystkim
Otulało
bez litości i czułości
Tym co
miało i widziało
… pod
sobą i przed sobą
Zabrało turystów i swoich tysiące
W jednej chwili dech odebrało
Przysypało
Przywaliło
Udusiło – masą wszystkiego
Jakie
były ich ostatnie
…
przerażone spojrzenia?
Jakie
ich były - pożegnalne
…
ostatnie, ostatnie tchnienia?
Nie dziwiło ich nic, ale to nic
Zastępy dusz
Braci tysiące
Do nieba bram – pukające?
Po „pracy
” niczym utrudzony
drwal
Do morza głębin fale cofały się ot, tak…
Po sobie
zostawiły na brzegu
Zastygłe
ciała,
… które
już „nie tańczyły”
„Odpoczywały” martwe…
Pozostały
zgliszcza
… „prezent” wroga
Nastąpiła
porażająca cisza…
Nie
trwała zbyt długo, tyle tylko
Tyle
co… niezapowiedziana „wizyta”
Odrętwiali po „rekonesansie” fali
Pytali siebie sami
Jakie czeka nas tu i teraz życie?
Co począć?
Od czego zacząć?
Wszystko
wessała w otchłań
…
fala niebywała – ta zza pleców
Płynęła
ukradkiem, za pierwszą – gładką
… na
pozór – niewinną wcale
Wszystko co rano istniało jeszcze
… swoich właścicieli miało
Miało barwę, piękno, kształt
Karmiło – żywicielem było…
Teraz
nawet i nazwy już nie miało
Niczego
nie przypominało…
W niwecz popłynęły
Ludzkie starania o swoje
Zapędy, wyścig… o
piękno
Hotelu, ogrodu,
tarasu
Okaleczeni
I szczęśliwie…
ocaleni
Tu i tam (kto jeszcze żył)
W osłupieniu
I… bezradności – w niedzielę był
Lamentowali
nad ciałami
Dzieci,
sióstr i braci
Gości
hotelowych
…swoich
żywicieli
też mieszkańców z wyspy
Bez mała – wszyscy…
Wielojęzyczny gwar
Szeptał, krzyczał, płakał
To na przemian
… z radości skakał
O to samo się modlił
Tego samego Boga
… o litość i pomoc
prosił
Obdarci z odzieży
Obdarci z godności
Martwi prawie
Wodzili – po tym wszystkim
Tym…
niczym
…
smutnymi oczyma
Już
i bólu (jakby mniej)
Mniej dotkliwie ranił
Nie
rozumieli czemu
nie doskwierał już
Oszalałe
tsunami
W
basenie Oceanu Indyjskiego
Zelektryzowało
świat cały
Światu
nieobojętne takie„sygnały”
Świat deklarował
Pokłady
Namacalnej
Solidarnej pomocy
Zdzisław
Skibicki
WOLIN grudzień, 2004 r.
Komentarze