Augustów o nie(wczesnej) porze…
Augustów o nie(wczesnej) porze…
W szybach pokoiku
… przegląda się lipiec
Wysyła promieni bez liku
Tak było wczoraj...
Tak znowu i dzisiaj
Dość leniuchowania!!!
Pora wstawać!
Szkoda dnia...
W miasto ruszaj!
Nieustępliwy
Kłania się... lipiec
Muska twarz
Amatorzy
świeżego powietrza
– marsz!!!
Wychodzę
I... co
widzę ???
Nad bulwarami
Nad Nettą,
Bystrym
Wierzby
pochylają głowy
Wiatrem włosy rozczesane
Nurzają w toni
Nie płaczą…
Gdzieżby tam
Za to się
wielce… niesmaczą
Przecie widzą nocą – czyje to
ręce psocą
Współczują
siostrom młodym
U ich – wątłych
szyi
Sporo wyrwanych
palików
Ze wstydu i
wielkiej niemocy
… całkiem
zielenieją
Po swojemu szemrzą – pomocy!!!
Zachodzą w głowy
też spacerowicze
Ta nocna, ta
psotna robota
Czyżby to dzieło
chochlików?
Ufają młode – już doświadczane
I wierzby wiekiem pochylone
Pewnie
opamiętanie
na bezmyślnych
… Nettą spłynie
I mądrości
wszystkim stanie
A tu
co???
Dziw nad dziwy…
Jedna wierzba
Fakt prawdziwy
Trzy gatunki drzew ma
z… jednego pnia
Natury to robota
Czy… ogrodnika?
Praktykującego człowieka
(co to ukradkiem)
z posesji – na wprost
… na efekty czeka?
Zdzisław Skibicki Augustów przy ul Kasztanowej, lipiec 2009 r.