Za sztachetami, za…



Za sztachetami, za…                
Na parkanie Waszej działki w słońcu skrzy
Numer  bez  mała   sto  sześćdziesiąt    trzy
Tylko, że i (aż) o... dwa  niższy,  mniejszy
Za to – powiem...  N A J C U D O W N I E J S Z Y    

Ostentacyjnie otwiera swe podwoje – dwa siostrzane światy
Furtką wpływasz w... objęcia  fauny i  flory
Tu CIĘ witają Krysi warzywa, tam dygają – cudowne kwiaty
Jakież... wychuchane łany – jakież... wydumane kolory
Ogród warzywny rozdziela płyta przy płycie
Przeto suchą nogą kroczysz należycie
Dalej biegnie chodnik z łupanego kamienia
W poprzek działkę dzieli żywopłot wysoki
Wymarzony komfort intymności, schronienia         
W rogu namiotu – tuż za drzwiami
Przybrudzone, przydeptane co nieco buty
Na gwoździku wyblakły ciut, ciut – frak
To co, że nie ma kolorów – wyrzucać szkoda
Jeszcze nie nadszedł jego czas – on... bez winy
Ku dachowi niczym w puszczy pną się witaminy
Po prawej ciążą różnej długości – ogórki zielone
Po lewej – sercu bliższe… pomidory czerwone
Wyżej czy niżej – do woli, albo jak trzeba
Na macie trzcinowej, rzadkiej ścianie
Na żądanie masz wyborne – bujanie      
W oddali wierzchołki olch dotykają... nieba
Pod tobą falująca, tajemnicza… ciekawa sprawa  
Ugina się pod ciężarem każdego – nawet drobnego ciała
Któż to taki w ciuciubabkę z nami gra???
Zeskocz z huśtawki na chwilę – ona naprawdę... żyje
Ta zagadkowa, ruchoma – to miękka...  mu – ra – wa
Dywan strzyże Józek – co tygodnie dwa
Żywy płot… nożyczkami wyrównuje
Z lekka licząc to – koszenie zieloności
Godzin pięć (mniej więcej) mu zajmuje
Trawa rośnie w oczach – tu się nader dobrze ma
              Co mi tam… ostentacyjnie blaszki nadyma
Zważ na pot, co strużkami spod białej czapki spływa
Nic to, popielić wypadałoby jeszcze – i… warzywa
              Nowy przykład „symbiozy” macie przy sośnie
Sześcioramienny kwietnik z… karmnikiem
              W niebywałej zgodzie, od lat wielu tak sobie rośnie
Czas najwyższy i właściwa już pora
Oczko strzelić do Markowego jeziora
Tęcze dwie kornie przegięły się w pas
Na mostku z poręczami stanąć miej czas

Popatrz na harce fauny – wytęż wzrok!
Jak na zawołanie tafla… marszczy twarz

Niespodziewanie żaba dała pokazowego nura                                        
Tam ważka, krąg za kręgiem skrzydłami toczy
Na wodzie rysuje niewielkie, delikatne oczy
Swoiście afiszuje się przed nami – cud natura…     
Swój świat podwodny grążeli, trzcin i lilii wodnej
Głębszy z kaskadą – prawy
I ten nieco płytszy – lewy
Penetrują oczęta ciekawskich rybek
Chybotliwe płetwy rzucają na lustro cień
Bez różnicy w parny to, czy chłodny dzień…

               Myk, myk – wypłynęły czerwone
               Tu i tam płetwy zafalowały welonowe
               Na całego tak sobie dalej figlowały...
               A ż tu... niespodzianie
               Nadciągnęła ciemna chmurka
               Na cztery, pięć, sześć!
               Rybki dały w... głąb nurka
               Strachliwe?
               Ciekawe znowu dna?
               Czy ot, taka naszła je chęć?
            Kto, no powiedz kto, tak naprawdę je zna...?
Przez dłuższą chwilę cisza…
Naraz  zieloniutka wypłynęła i (bez zapowiedzi)
Urządza swoisty koncert – ku uciesze gawiedzi

               Puchy okrutne nad oczkami z nieforemnymi brzegami
               Brak puszek złocistego „ŻUBRA” z Dojlid rodem
               Nic się już tu nie ukrywa przed łaknącym narodem
               Nic się nawet nie tuli… w kulach krągłych tui
Chyba, żeby nieopatrznie – może i zdradzić, ale...
Broń Boże nikogo nie przestraszyć
Prócz... plażowicza – tego zaskrońca brzyduli
To on się(zamiast piwka) miał ochotę tu zaszyć
               Nieco dalej dwie… wytworne panie
               Pierwsza jak w Grymiaczkach
               Studnia z kołowrotem – gontem kryta
              Cienia jej użycza ocalała jarzębina
              Ta, ci jesienią – strojna koralami
               Lubi, oj lubi wystawiać do słońca lica...

Przed nami paraduje piękny domek
Dzieło 2. braci – niczym... najprawdziwsza opera
Swe podwoje gościnnie otwiera...
ODZNACZONY – w Konkursie na Mistera
Ta nagroda z 1998 r. na razie... (pierwsza)
Pyszni się!!! a co? –  wisząc obok wiersza
Weranda,  dół  i  góra  swoisty  klimat  ma
O granicę działki się opiera lewym szczytem
              
               Wewnątrz  znajdziesz  bezmiar  wszystkiego...
               Do egzystencji poza 29. Listopada potrzebnego
                              Do jedzenia
               Siedzenia
                              Odpoczywania
               Gotowania
                              Składowania – i, i – jeszcze... 
Do kuchenki „przykleiła się” zdrowo altanka
Nieodzowna, towarzyszka – elegantka         
Czarne podpory dźwigają jej zielony dach
Wielki stół zaprasza i wokół tęgie ławy
Siądźże gościu bez obawy...
Pod nogami bez mała gama: kształtów, barw
Przez kraty łypie winogron czyniąc strach
Szpieguje – kogoś? markuje – coś???
Kogo i co obejrzeć chce ze wszystkich stron?
               Na piętrowym  skalniaku – przy płocie
               Śród krzewin kolorami  bawi kwiecie
               Jakie  i  które,  i  wy  nie  zgadniecie…

„JAK  SIĘ  PRACUJE,  MAJSTERKUJE  I  DBA
TAKIEŻ  TO  OBEJŚCIE  I  RADOŚCI  MA”
                                                                                                                    ZDZISŁAW  SKIBICKI 
        * obraz wierszem namalowany w lipcu 2009 r.
                                       przy ul. Kasztanowej  w  AUGUSTOWIE


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Raport po… dekadzie

HISTORIA TRZYGŁOWA W KOLEJNYCH DNIACH DATACH I FAKTACH SPISANA