Cień – towarzysz…
Cień – towarzysz…
To już trwa...
Od kilku dni
Chodzę jak spętany
Patrzę w przestrzeń
Jak w lustro
Kładę się
na wznak
I o niczym specjalnym
… nie
myślę
I nawet – nie marzę
To znowu kiedy indziej
kiedy tak idę nieśpiesznie
– z myślami pod rękę
… w blasku księżyca
Towarzyszy mi – mój cień
Zatrzymuję się
… a ON?
ON… idzie
dalej
… jakby
się nie działo nic
I nie
było – tamtego postoju
Tylko
jak???
Zdzisław
Skibicki w altance 28. maja
2011 r.
Komentarze