Spojrzenie i drżenie…
Spojrzenie i drżenie…
Z prywatności wyzuci
Prawie
jednako ubrani
Leżą pacjenci
…
do łóżek „przykuci”
Niespodziewaną
niemocą
Na wskroś przejęci
Marzą dniem i nocą
Byle dalej od szpitala
Byle szybciej stąd
Byle…
Większość się czai
Myśli dać susa
Na parkingu – do
auta
Ewentualnie do
busa
Dla nowicjuszy – w przewadze
Szpitale są bez mała labiryntem
Tak to już mają szpitale…
Na przestrzał korytarze, piętra
Drzwi przyjęć, chorych sale...
Nie w głowie
prawdziwie chorym
pod sufitem
telewizor – za dwójki
Ni towarzyskie
schadzki
To w jednej, to w
drugiej sali
Spokoju chcą
obolali...
Bywali na łóżkach wśród
zniewolonych
też i „lżejsi”co, na innych nie baczyli
Słów szkaradnych – uszom chorych
Często i do północy nie
szczędzili
Tyranizowali...
Gdy dopadła mnie – ona
…
ta
niespodziewana
Nie pytałem
Wiedziałem…
Kto mnie
wesprze w chorobie
Kto mi prócz medyków rękę poda
To będzie – małżonka
Najbliższa
mi osoba
I... nie, nie zostawiała mnie samego
Odwiedzała dnia każdego
Szpital – proszę
pana to nie bal…
Zastawiony stołami
Mięsiwem, napitkami
Jadłem wszelakim
Na oddziałach rządzi standard
Wpadają z wizytą o poranku
Siostrzyczki w białym ubranku
... otwierają chorym powieki
Celują pistoletem…
prosto w czoło
Tylko spokój – bez
obaw!
To rutynowe…
mierzenie temperatur
Następną młodą siostrę
… ciekawi wysokość – twojego ciśnienia
Gdzie się wkłuć
dzisiaj?
Zastanawia z kolei
– ta porządna
Ta trzecia –
krwi... żądna
Chorzy po śniadaniu, po obchodach
Mkną opatuleni
korytarzami, wózkami
Zjeżdżają windami
z
duszą na ramieniu
… na wskazane
badania
Kiedy przychodzi
obiadu pora
Przypominają o
swoim bycie
Narządy słuchu i
smaku
Co zaserwuje pod
każdymi drzwiami
… terkoczący wózek
To się zaraz okaże
Szał podniebienia zapewnią
Kubki smakowe połechcą –
dietetycy
Menu zaserwują wam wszystkowiedzący
lekarze...
Co sala – to oczy…
A w
oczach?
Czai się ból
różnoraki
Strach przed
kolejnymi badaniami
Strach nadzieją
przeplatany
Do łóżek przykuci
leżą nieboraki
W takim to swoim świecie
I obaw, i nadziei
… całymi godzinami
… całymi dniami
Zdani na siłę
ramion opieki
Sromotę
Bez poczucia
wstydu
Wyzuci prywatności
Dzień i noc
Noc i dzień
I tak wkoło…
Tym – to już
I… niewesoło
Trafnie
zdiagnozowani
Łapią szczęście za
rogi
I w nogi
Do swojej niebogi
Inni mniej radośni
… pozostają
Na kolejne zmiany o 7. ej i 19.
ej
Ręce
i serduszko siostry tej, czy tej
Zdzisław Skibicki Gryfice, 19 listopada – 1 grudnia 2011 r.
Zachodniopomorski
Szpital Specjalistyczny
ODDZIAŁ
CHORÓB WEWNĘTRZNYCH
Komentarze