Co na dworze o różnej porze?
Co na dworze o różnej porze?
Widok z
okien –
za dnia
Budowę zakończyli
mistrzowie w pełni kolorów złotej jesieni
I wreszcie się wynieśli – teraz
to nam... życie się odmieni
Choć (tylko do Arkońskiej)
ale już pomknęła... obwodnica
Dominuje uśmiech szeroki, i radosne
od ucha do ucha – lica
Radość, radość,
radość!!!
Z czego się jeszcze cieszy jak
dziecko chłopina?
Ano z... niezabudowania na cacy
terenu ekranami
Otwartej przestrzeni, aż po ulicę
– Chopina…
Pierwszy i drugi plan jak na
dłoni... przed nami
Gości
pierwsze wrażenie?
Najpierw zachwyt głębią panoramy
Później oko nowe
szczegóły dostrzega
Wodząc wzrok od brzegu do brzega
Jezdnie, bloki okolone zielonymi
ekranami
Upstrzone tu i tam na przestrzał
szklanymi oknami
Mało tego – też i… geometrycznymi figurami
Poza jezdniami z
lewej blok 6. klatkowy znacznie przesłonięty
… dźwiękochłonnym
parkanem wzdłuż ulicy Wszystkich Świętych
Blok od 1.piętra powyżej
ekranu – taki kolorowy, taki uśmiechnięty
Cieszy się widokiem z
wyższych pięter i ten świecki, i... ten święty
Z prawej granica się zaciera w
ogromnych, starych lipach
Na oścież otwartą przestrzeń z
przodu spina
Biegnąca w poprzek ulica Fryderyka
Chopina
Ponad linię drzew
wyrasta smukła wieża
… akademickiego kościoła
p.w. św. Kazimierza
Biciem dzwonów
przypomina o porze pacierza
Na byłych ogródkach działkowych za
garażami
Skotłowane nad wyraz (aż wstyd)
rumowisko…
Tam teraz, co zechcesz – budowlańców
wszystko
Po budowie wielkiej i drogiej
obwodnicy
Zostawili niepotrzebne materiały –
bezwstydnicy
Mkną dwoma
strumieniami
Czterema pasami
Auta regulowane na
skrzyżowaniach... oczyma
Zgranego duetu
romantyzmu polskiego
Kompozytora Chopina –
miał Francuza ojczyma
I dramatopisarza
hrabiego Zygmunta Krasińskiego
W oddali dachy(2. go w
Szczecinie) przejścia podziemnego
Nad głowami nie słychać ruchu
pędzącego w strony obie
To Hani droga schodami w dół i…
pod górę
Wyjście prawie przy szkole, przy
ulicy – Zakole
Część wielkiego
parkingu brzoza przesłania
Miło patrzeć na nią –
smagła… jak łania
Jak panna od wiosny w
drobne listki się stroi
Niestraszne jej porywy
wiatrów – jak dama stoi
Z ukosa poleciały dwa ciągi przedzielone
nasadzeniami
Różne spacery są tu preferowane
całymi dniami
Przeważnie pojedynczo, a zakochani
to parami
Chłopcy sami, chłopcy z pięknymi
dziewczynami
Panowie ze... swoimi (chyba) żonami?
„Właściciele”
z psami – utrapieńcami
Sąsiednią oznakowaną drogą dla
rowerów
Przemykają upoważnieni
Nie daj Bóg na ich pas wdepną piesi
Wywyższeni, dostrzeżeni
W ruchu lądowym równouprawnieni
Bywają na kółkach wielce obrażeni
Używają dzwonka…
Uciekajcie z drogi – bezmyślni piesi!!!
Popołudniową porą
Zintensyfikowany ruch pojazdów
różnej maści
Powracają do domów, na parkingi
W przewadze spracowani
Niektórzy czymś zbulwersowani
Zdarzają się też z nietrafionymi
zakupami
Wjeżdżają zakochani sami w… sobie
Bywa – docierają z wczasów, z bagażami
Czemuś w stopniu(tylko jakimś)
zrelaksowani
Kierunkowskazami sygnalizują skręt w
prawo
Cumują na wolnych miejscach w...
przystani
Wieczorem – nocą
Na trzy, cztery – rozbłyskują
latarnie
Jaśnieje przestrzeń przed nami
Kojarząc się z… Jerozolimskimi
Alejami
Lśni kostka brukowa na podjeździe
Na parkingach ruch czasem niebywały
… niczym na dworcach autobusowych
Jedni odjeżdżają nocą w siną dal
Wracający wypatrują wolnych miejsc
A tam na obwodnicy?
Prawie bez różnicy…
W smugach świateł przemykają auta
w strony obie
Jak tu pięknie nocą – wprost się nie
mieści w głowie!
Rankiem – rano
Konie mechaniczne opuszczają –
parkingi, garaże
Ruszają potulnie – dokąd to
właściciel im rozkaże
W powietrzu trwa ruch statków nie
byle jaki
Pobudziły się już dawno ptaki
Walczą o przysłowiowy kęs, lepsze
miejsce…
A tam niżej?
Z tornistrami na plecach idą dzieci
na Zakole
Jakżeby inaczej – tylko chodnikiem
… drogą pieszych, jak ich uczą w
szkole
A skrzydlaci?
Dalej wojują o miejsce na latarni
szczycie
Przegania jeden drugiego…
Słabszy i mniejszy, boi się
groźniejszego
Migają skrzydłami przed oknami
zataczają koła
Gołąb, kawka, mewa, rybitwa i wrona
Swoim głosem straszy, prosi, woła
W zapamiętaniu, trwającym jazgocie
Żadne z nich nie myśli o karmie na
chodniku
I przyczajonym... tygrysku –
kocie
Zdzisław
Skibicki Szczecin, bezśnieżny 08. stycznia 2013 r.
Komentarze